Menu

piątek, 19 lutego 2016

Rosie i Alex - przyjaciele IDEALNI? czy typowy FRIENDZONE?

Hejka bookmonsterzy!
Zastanawiam się czy muszę mówić, że to piękna historia o miłości, przyjaźni, a przede wszystkim o życiowych problemach? Nawet jeśli nie muszę to i tak to powiem. "Love, Rosie" to książka jedyna w swoim rodzaju. Opowiada tak wiele czasem bardzo krótkimi listami, bądź wiadomościami. Bo właśnie tak jest napisana, "LOVE, ROSIE" wcześniej zwana "NA KOŃCU TĘCZY" jest powieścią epistolarną. Jej autorką jest CECELIE AHERN, znana również z PS KOCHAM CIĘ. Dzisiaj chciałam napisać coś o bohaterach książki, czyli Rosie i Aleksie, o ich pięknej przyjaźni. Jednak najpierw opowiem ogólnie o książce i jak na nią trafiłam...


Wszystko się zaczęło od zapowiedzi filmu. Kiedy włączyłam trailer Love, Rosie po prostu nie mogłam się oderwać i oglądałam go w kółko i w kółko. Nie wiem czy była to zasługa historii, czy samych aktorów. Nie mogłam się doczekać aż pójdę do kina i go zobaczę (chodzi mi o film, nie o Sama Claflina, chociaż on był również jednym z głównych powodów chęci zobaczenia filmu). Po oglądaniu zwiastunów tak wiele razy, że znałam je już na pamięć i tak nie spodziewałam się tego co zobaczyłam w kinie. Nie wiedziałam, że będzie to opowieść tak szeroko rozmieszczona w czasie. Film skojarzył mi się z innym filmem na podstawie książki "JEDEN DZIEŃ" - Davida Nichollsa, o której opowiem innym razem. Kiedy zobaczyłam film byłam smutna, ale także szczęśliwa. Bardzo mi się podobał i wywołał wiele sprzecznych emocji. Był zabawny, miejscami smutny i bardzo wzruszający - co jest moim ulubionym połączeniem. Sam Claflin i Lily Collins idealnie pasowali do siebie na ekranie. Wszystko było idealne, jednak przyszła mi niesamowita ochota na sięgnięcie po książkę i jeszcze raz zanurzenie się w świecie Rosie i Alexa. No więc, tak o to w święta 2014 roku dostałam tę książkę i od razu się za nią zabrałam. Tak, było to już jakiś czas temu, ale pamiętam to jakby zdarzyło się wczoraj...


Jak zwykle w książce możemy poznać bohaterów z innej strony. Szczególnie w tej książce, poznając Rosie i Alexa poprzez pisane przez nich listy. Jest to czymś zupełnie innym, a także niesamowitym. Rosie i Alex są przyjaciółmi od dziecka. Razem się bawią, razem szaleją, popełniają razem błędy i robią głupoty. Jednak jak to zwykle przychodzi taki moment, że każdy musi pójść w swoją stronę. Rosie zachodzi w nieplanowaną ciążę natomiast Alex wyjeżdża na uczelnię. Wspólne plany legną w gruzach. Dziewczyna jest zrozpaczona tym, że nie może spełniać swoich marzeń oraz patrzeniem jak jej przyjaciel dostaje to czego od życia zawsze pragnął. Każdy z nich znajduje własną ścieżkę, popełnia własne błędy. Ciągle się mijają, chociaż tak niewiele im brakuje do bycia razem. Zawsze coś staje na przeszkodzie, zawsze czegoś brakuje, lub jest o jakąś rzecz za dużo. Czy naprawdę tak trudno jest wypowiedzieć parę słów. Tych parę brakujących słów, które mogą wszystko wyjaśnić. Najwyraźniej tak, ponieważ gdyby Alex i Rosie po pierwsze nie byli tak uparci, z pewnością wypowiedzieliby te słowa już w wieku szesnastu lat. Albo nawet gdyby byli trochę starsi. Mogliby wtedy spędzić ze sobą całe życie. Po drugie, gdyby byli trochę mądrzejsi - żeby nie popełniać po raz kolejny tych samych błędów, przy kolejnej okazji może wyznaliby co czują.
Mimo wszystko zawsze jakoś trzymają się razem. Uczucie nie wygasa, a może z każdym dniem staje się silniejsze. Są w końcu najlepszymi przyjaciółmi. Ostatnio skojarzyło mi się to z utknięciem w tak zwanym "friendzone". Tylko najgorsze jest to, że oboje się do niego "powkładali" nawzajem. Chociaż oboje czuli o wiele więcej. Ich magiczna cisza w końcu oznaczała znacznie więcej niż tysiąc słów. Uważam, że ich przyjaźń była piękna i tak samo magiczna jak te minuty ciszy, które przeżyli w młodości. Oby mieli długą i szczęśliwą starość. I przede wszystkim - oby razem.


„Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić.”
Cecelia Ahern  –  Love, Rosie

Nawet teraz otwierając książkę i czytając jej fragmenty w moich oczach, nie wiedzieć czemu, pojawiają się łzy. Mam nadzieję, że Wam też ta książka da wiele do myślenia lub już dała. Miłego czytania, dajcie znać co i jak.

-Love, Little Book Monster



„(...) Ty zasługujesz na dużo więcej - na kogoś, kto będzie Cię kochał w każdej sekundzie Twojego życia, kto będzie myślał o Tobie nieustannie, zastanawiając się, co w tej chwili robisz, gdzie jesteś, z kim jesteś i czy czujesz się dobrze. Potrzebujesz kogoś, kto pomoże ci spełniać marzenia i kto ochroni Cię przed tym, czego się obawiasz. Powinnaś mieć u swego boku kogoś, kto będzie traktował Cię z szacunkiem i kochał w Tobie wszystko, a zwłaszcza Twoje wady. Zasługujesz na życie z kimś, kto sprawi, że poczujesz się szczęśliwa, tak szczęśliwa, że wyrosną Ci skrzydła.”
Cecelia Ahern  –  Love, Rosie


„Kiedy ludzie są jeszcze dziećmi, oceniają powagę sytuacji, obserwując swoich rodziców. Gdy się przewracasz i nie możesz się zdecydować, czy bardzo cię boli, czy też nie, spoglądasz na rodziców. Jeżeli wyglądają na zmartwionych i biegną w twoim kierunku, zaczynasz płakać. Jeśli zaczynają się śmiać i mówią: „Nic się nie stało”, wstajesz i przechodzisz nad sprawą do porządku dziennego.”
Cecelia Ahern  –  Love, Rosie

środa, 17 lutego 2016

Bella Swan - taka zła jak ją malują?

Już od dłuższego czasu na każdym kroku spotykam się z wzrastającą nienawiścią do Belli Swan, bohaterki dobrze wszystkim znanej sagi ZMIERZCH. A może właśnie nie za dobrze znanej sagi? Bo coraz częściej wydaje mi się, że na jej temat (sagi, jak również bohaterki) wypowiadają się ludzie, którzy tak naprawdę nie mają o niej zielonego pojęcia. Bazują oni na opiniach innych, bądź po poświęconych paru minutach tej historii. Nie ukrywam, że sama też oglądając film odczuwałam pewien niesmak i czasem naśmiewałam się z niektórych rzeczy, bohaterów, fabuły... Jednak przeczytałam wszystkie części sagi, na dodatek byłam nimi zachwycona. Tak naprawdę całe moje zainteresowanie książkami zaczęło się od Zmierzchu, jak już kiedyś wspominałam. Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć o czym są te książki. Chyba większość naszej populacji kojarzy to z wampirami, wilkołakami, miłością, filmem, licznymi parodiami i Kristen Stewart. Dzisiaj głównie chcę poruszyć problem "uwielbianej przez wszystkich" Belli Swan. No właśnie... zastanawia mnie wciąż czemu wszyscy jej tak nie lubią? Czy zawdzięcza to swojemu charakterowi, przemyśleniom, niezaradności, głupocie, miłości do Edwarda czy odgrywanej roli przez Kristen Stewart? Z pewnością wszystko to po trochu ma jakiś wpływ na jej postać.
Jej charakter? Nie jestem pewna czy dziewczyna ma silny charakter. Wydaje się być nieśmiała, ale odważna. Skryta, ale wyrażająca swoją opinię. Czasem sarkastyczna, rzadko zabawna. A więc co jest z nią nie tak? Jej przemyślenia? Bella wcale nie jest taka głupia na jaką może się wydawać, czasem jej pomysły nie są wcale takie złe. Jest często nieporadna i ma dwie lewe ręce, ale takich ludzi jak ona jest naprawdę sporo. Sama często kiedy chcę żeby wszystko poszło po mojej myśli robię coś niezdarnie i wszystko psuję. Miłość do Edwarda? Znam wiele dziewczyn które są zakochane, bądź zauroczone w jakiś niedostępnych mężczyznach. Innych bądź wyjątkowych. Potrafią się całkowicie od nich uzależnić oraz cały czas do nich wzdychać nawet kiedy wiedzą, że nie mają żadnych szans. Nawet jeśli zdają sobie sprawę z tego, że związek z facetem, który im się podoba może nie być łatwy. I tak się nie poddają i brną w to dalej. Więc czemu w fantastycznej książce właśnie taki związek miałby być problemem? Więc co takiego ma w sobie Bella lub co takiego czyni, że wszystkich denerwuje? Zastanawia mnie to już od dłuższego czasu. I mówię tu o Belli książkowej, której może dostaje się za bardzo przez Bellę filmową? Może to wina jej niezdecydowania i wyborów jakie podejmuje. Ale tak naprawdę, która dziewczyna potrafiłaby tak od razu zrezygnować z jednego z dwóch fantastycznych facetów, którzy chcą ją chronić i są zawsze blisko niej? Wiadomo, że trzeba zdecydować się na jednego, ale przecież decyzja nie jest taka łatwa. Wiadomo, że zawsze ktoś na tym ucierpi i prawdopodobnie zniknie na zawsze z jej życia.


Ja chociaż już minęło wiele czasu, nadal w pewnym sensie jestem fanem książek. Głównie jestem fanką twórczości pani Stephenie Meyer, która o wiele bardziej zachwyciła mnie książką "INTRUZ".

Jednak nie będę bronić Belli za wszelką cenę, nie jest jedną z moich ulubionych bohaterek. Po prostu czasem szkoda mi tej dziewczyny, kiedy wszyscy ją obrażają i nie widzą w niej nic dobrego. Myślę, że jak na znalezienie się w całkiem dziwnej, nienormalnej sytuacji Bella nie radzi sobie aż tak źle. Co z tego, że trzeba ją ciągle ratować? Jest wiele osób na świecie, które ciągle się wplątują w tarapaty i czekają na ratunek, Bella jest widocznie jedną z takich osób. Ale to wcale nie oznacza, że nie można jej polubić.  
Myślę, że naprawdę wiele innych dziewczyn było również zachwycone całą serią książek i teraz sama nie wiem czy po prostu wyrosły z tej historii czy zmieniły swoje zdanie, ponieważ zmieniła się moda. Nie rozumiem czy po prostu teraz jest moda na nienawidzenie Zmierzchu i dlatego ja także muszę stwierdzić, że jest do bani? Z pewnością nie wyrażę takiej opinii, ponieważ pewnie już zawsze będę czuła pewien sentyment do tej serii. Książka z pewnością zrobiła pewien zamęt w literaturze młodzieżowej. Myślę, że modę na wampiry i wilkołaki zapoczątkowała właśnie autorka tej sagi. W tym roku Zmierzch obchodzi swoje dziesięciolecie. Osobiście jestem bardzo szczęśliwa, że autorka wymyśliła historię zwykłej dziewczyny zakochanej w idealnym wampirze. Bez niej nie pisałabym teraz tych słów. Uważam, że moda na nienawidzenie wampirów pewnie minie tak samo jak moda na ich kochanie. Myślę także, że Bella Swan nie jest aż taką złą bohaterką za jaką wszyscy ją mają. Dajcie znać czy podzielacie moje zdanie.
-LBM

„Śmierć jest łatwa, prosta, życie jest trudniejsze.”
Stephenie Meyer  –  Zmierzch


„Nie martw się, już niedługo wrócę, żebyś za bardzo się nie stęskniła.
Zaopiekuj się moim sercem - Zostawiłem je przy Tobie."
 Stephenie Meyer  –  Zmierzch

wtorek, 16 lutego 2016

Zakochana po uszy w DARACH ANIOŁA

Tak często wspominam jak to uwielbiam Clary i Jace'a, ale nigdy nie wyjaśniłam skąd tak naprawde są i kim są. Poświęcałam im tylko chwilkę i pewnie nie powiedziałam nic wartego uwagi. Więc właśnie dlatego pragnę poświęcić calutkiego posta dla nich (jednych z moich licznych ulubionych bohaterów). Mam nadzieję, że uświadomię niewtajemniczonych i zachęcę ich do sięgnięcia po jakże tą cudowną serię książek. Tak, w tym poście będzie jeszcze więcej zachwytów niż zwykle, więc strzeż się czytelniku, bo będę jeszcze bardziej wkurzająca niż wcześniej. Zacznijmy więc od początku. Seria o jakiej mówię to oczywiście DARY ANIOŁA, myślę, że coś już musiało się Wam obić o uszy, ponieważ na podstawie tej serii powstał film "Miasto Kości" (tytuł pierwszej części serii) oraz serial "Shadowhunters". O których na koniec postaram się także wypowiedzieć parę słów.


Główną bohaterką jest Clary Fray. Dziewczyna idzie na imprezę wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Simonem Lewisem do klubu PanDEMONium. Tam Clary jest świadkiem morderstwa. Okazuje się, że dziewczyna widzi więcej niż powinna, ponieważ normalni ludzie nie widzą demonicznego świata, oraz świata Nocnych Łowców (których zadaniem jest zabijanie demonów). Matka dziewczyny zostaje porwana i Clary zostaje sama bez odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Pomagają jej Nocni Łowcy, których spotkała w klubie Pandemonium. W tym Jace Lightwood/Wayland, który jest nieziemsko przystojny. Dziewczyna pragnie odzyskać swoje wspomnienia, aby zrozumieć kim jest i aby móc odzyskać swoją mamę. Ma wsparcie u swoich nowych przyjaciół, głównie w Jacie. Clarissa wkracza do zupełnie nowego świata, jednak nie sama - ciągle wpada w tarapaty - tak samo jak Simon. Dziewczyna poznaje wiele nowych osób, innych istot, o których istnieniu nie miała pojęcia. Poznaje czarodzieja Brooklynu - Magnusa Bane'a, wampiry, wilkołaki, fearie. Jak na kogoś wkraczającego do zupełnie innego życia - radzi sobie całkiem nieźle.
Najmocniejszą stroną książki są bardzo zabawne dialogi, które naprawdę czasem potrafią rozbawić do łez. Opowieść wywołuje kalejdoskop emocji. Czasem płaczemy, czasem się śmiejemy, a czasem jesteśmy wkurzeni rozwojem zdarzeń. Naprawdę warto wciągnąć się w świat Nocnych Łowców, który jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Kiedy zaczynałam moją przygodę z tą serią spodziewałam się zupełnie czegoś innego, kolejnej historii o wampirach i wielkiej przewidywalnej miłości, jednak niesamowicie zdziwiło mnie jak pochłonęła mnie ta książka i jak bardzo ją pokochałam. Czuję że zaczynam przynudzać, więc na koniec powiem tylko, że po prostu nie potrafię znaleźć czegoś co wkurza mnie w całej tej serii.

MIASTO KOŚCI
"-Co to jest?
-Dziewczyna - odparł Jace (...)- Na pewno widywałeś je wcześniej. Twoja siostra też nią jest."

MIASTO POPIOŁÓW
"– Co robisz? – zapytał Alec, klękając przy migotliwej ścianie więzienia.
(...)
– A tak, przyszło mi do głowy, że poleżę sobie na podłodze i trochę powije się z bólu – odburknął. – To mnie relaksuje.
– Naprawdę? A... jesteś sarkastyczny."

MIASTO SZKŁA
"Mogłaby zamknąć oczy, udawać, że wszystko jest w porządku. Wiedziała jednak, że nie da się żyć z zamkniętymi oczami."

MIASTO UPADŁYCH ANIOŁÓW
"- Chodzi o to, że należy trzymać się blisko przyjaciół, a wrogów jeszcze bliżej?
- Sądziłem, że należy trzymać się blisko przyjaciół, żeby miał cię kto podwieźć, kiedy zakradasz się nocą do domu wroga i rzygasz do jego skrzynki na listy."

MIASTO ZAGUBIONYCH DUSZ
"- Nic mnie to nie obchodzi - oświadczyła Clary. - On by to dla mnie zrobił. Tylko powiedz, że nie. Gdybym zginęła...
- Spaliłby cały świat, żeby móc wykopać cię z popiołów. Wiem."

MIASTO NIEBIAŃSKIEGO OGNIA
"Rodzina to nie krew. To ludzie, którzy cię kochają. Ludzie, którzy cię wspierają."






Film pojawił się już jakiś czas temu. Obsada jest naprawdę dobra. Fabuła jest zbliżona do książki, chociaż są pewne znaczące różnice. Już jakiś czas temu go oglądałam, także błędy, które miałam do zarzucenia już dawno wyparowały mi z głowy. Jednak film odebrałam bardzo pozytywnie. Chociaż wiadomo, że nie dorównywał książce. W filmie możemy podziwiać między innymi; Clary - Lily Collins, Isabelle - Jemima West, Alec - Kevin Zegers, Jocelyn - Lena Headey, Simon - Robert Sheehan, Valentine - Jonathan Rhys Meyers, Hodge - Jared Harris oraz oczywiście Jace - Jamie Campbell Bower.  ꟷ˃  ꟷ˃  ꟷ˃  ꟷ˃  ꟷ˃



Natomiast serial - to trochę inna sprawa. Wiele osób oburzało się, że serial zupełnie nie zgadza się z książką. Jednak ja uważam, że odejście fabułą od książki to nic złego, ponieważ niektórym serialom mimo zupełnie odległych zdarzeń książki - dobrze się powodzi. Dobrymi tego przykładami są takie seriale jak: PAMIĘTNIKI WAMPIRÓW oraz PRETTY LITTLE LIARS, które tak naprawdę zrobiły większą furorę niż książki. Są osadzone w tym samym świecie, bohaterowie mają takie same imiona, ale scenariusz jest całkowicie inny, co wcale nie oznacza gorszy, dlatego właśnie zupełnie nowa historia w serialu może wprowadzić świeży powiew i może być czymś naprawdę dobrym. Jednak... No właśnie, mam pewne ale... I są nim bohaterowie, którzy niestety, nie będę ukrywać, nieco mnie zawiedli. Największą pomyłką jest Jace. Nie zwalam jednak wszystkiego na aktora, ponieważ jego gra aktorska nie jest zła. Myślę po prostu, że Jace jest nieco bezpłciowy, brakuje mu jego specyficznego poczucia humoru oraz miłości do samego siebie. W serialu został wykreowany na chłopaka zauroczonego w obcej dziewczynie. Który lata za nią i za wszelką cenę chce jej szczęścia. Niestety to już nie jest TEN Jace, którego tak pokochałam czytając tę serię. Zarzuty mam także w stronę Clary, która według mnie przesadnie na wszystko reaguje i ciągle chodzi płacząc za mamą. Z pewnością Alec jest lepiej wykreowany w serialu niż w filmie, także serialowa Isabelle o wiele bardziej mi się podoba. Oczywiście moja krótka wypowiedź zamieniła się w całą litanię narzekań, jednak to nie jest tak, że nie podoba mi się serial, chciałam tylko wypowiedzieć własne zdanie. Uważam, że serial ma potencjał, chociaż wiele mu brakuje do książki. Ale przecież wiadomo, że to co wyobrażamy sobie w głowie jest dla nas idealne, a kiedy robi się z tego film bądź serial, nie da się dogodzić milionom fanów. Rozumiem to i doceniam ich ciężką pracę, mam nadzieję, że serial będzie z każdym odcinkiem coraz lepszy i że za szybko się nie skończy. W serialu między innymi możemy zobaczyć; Clary - Katherine McNamara, Jace - Dominic Sherwood, Isabelle - Emeraude Toubia, Alec - Matthew Daddario, Simon - Alberto Rosende, Magnus - Harry Shum Jr.

Również z niecierpliwością czekam na kolejną książkę z serii "Lady Midnight", która ma się pojawić już niedługo. Nie wiem czemu, ale mam odczucie, że mogłabym przeczytać wszystko co tylko napisze pani Cassandra Clare i nawet gdyby to była tylko lista zakupów i tak by mi się pewnie podobała.
Z całego serca polecam Wam tę serię książek. Wybaczcie za mój zachwyt! 
I życzę MIŁEGO CZYTANIA!
-LBM 

"Kochać to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczonym."
Cassandra Clare – Miasto Kości


"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Cassandra Clare – Miasto Kości

poniedziałek, 15 lutego 2016

Miłość. Walentynki. Książki.

Walentynki! Walentynki! Walentynki!


I po walentynkach. Dzień jak co dzień. Który można było spędzić jak się chce, z kim się chce... Więc czemu wszyscy robią co roku tak wiele hałasu o nic?
Szczerze - nie mam pojęcia. Jednak wiadomo, nastrój się udziela i jakoś tak wszyscy mówią o miłości, oddaniu, namiętności i innych z tym związanych przyjemnych, bądź mniej przyjemnych rzeczach. Dlatego właśnie, ja także napiszę coś na ten temat. Choć była to dziwna, bardzo spontaniczna decyzja. Nie będę Wam jednak mówić o facetach, związkach, poradach, bo to nie moja działka. Nie będę także Was zanudzać moimi walentynkami. Będę jednak mówić jak zwykle o książkach. O MIŁOŚCI i KSIĄŻKACH. To chyba jeden z moich ulubionych tematów. Bo czym byłyby książki bez miłości? Bez miłości przelanej na papier przez autorów? Bez miłości, między bohaterami? Bez naszej miłości do książek? Byłyby niczym więcej niż zwykłe niezapisane strony... ale nieważne...
Z pewnością każdy z nas ma jakieś książki o miłości, które zapadły nam w pamięć. Jedną z moich ulubionych jest:

"INTRUZ" Stephenie Meyer,

"Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość.
Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu?
Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia?
Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam.
Miłość po prostu jest, albo jej nie ma."

bądź "OSTATNIA PIOSENKA"


"Życie, uświadomił sobie, bardzo przypomina piosenkę. Na początku jest tajemnica, na końcu - potwierdzenie, ale to w środku kryją się wszystkie emocje, dla których cała sprawa staje się warta zachodu." 

lub "I WCIĄŻ JĄ KOCHAM" obie książki autorstwa Nicholasa Sparksa

"Prawdziwa miłość oznacza, że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz."


A jakie są Wasze propozycje? Bo ja mam ich jeszcze wiele, ale nie będę się godzinami rozpisywać o moich ulubieńcach... Następnie chciałabym się z Wami podzielić ulubionymi parami książkowymi. Myślę, że każdy ma jakiś faworytów.
U mnie na pierwszym miejscu chyba już zawsze pozostanie; Ona: Tessa, brunetka, zaczytana, miła, odpowiedzialna, przyjacielska, ufna, piękna, nieczłowiek, nie nocny łowca. On: Will, przystojny, niedostępny, ciemnowłosy, nieprzyjacielski, uwodzicielski, taktowny, choć nie zawsze, rozdarty i jeszcze raz przystojny. Właśnie Theresa i William stanowią moją parę numer 1. Nie wiem czemu kiedy zawsze o nich myślę - chce mi się płakać...


Chociaż nie dałam im pierwszego miejsca przez moje zbyt wielkie przywiązanie do Williama i Tessy to i tak uważam, że to właśnie ich łączy chemia, której nie ma żadna inna para. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze zakazana miłość, co już w ogóle robi z nich jedną z najlepszych par młodzieżowych książek. Ona: Clary, rudowłosa, zielonooka, niska, mądra, pomysłowa, zabawna, świetna przyjaciółka, lojalna, szczera. On: Jace, blond włosy, wysoki, wysportowany, złotooki, super przystojny, zabawny, zakochany w sobie, trochę dupek, słodko-gorzki.   
Z pewnością żadni inni bohaterowie nie zapadną mi tak w pamięć jak oni. Myślę, że to głównie zasługa Jace'a. Dlatego z całego serca dziękuję pani Cassandrze Clare za stworzenie tak wspaniałych bohaterów.


A na trzecim miejscu para która jest zupełnie inna niż wszystkie, ponieważ w tym przypadku mężczyzna nie ma pojęcia jak wygląda jego ukochana, a i tak ją kocha. Ona: Wagabunda, dusza, wrażliwa, piękna, mądra, doświadczona, przyjazna, troskliwa, odpowiedzialna, pomocna, ufna. On: Ian, przystojny, wysoki, słodki, kochany, przyjacielski, troskliwy. Ta para zdecydowanie ma w sobie to coś. Mimo tego, że w książce głównie skupiamy się na miłości do innego bohatera, to dla mnie i tak właśnie oni zasługują na to miejsce.


Na koniec dodam jeszcze parę cytatów, które myślę, że pasują do klimatu tego posta. Postaram się aby w następnym poście było już nieco mniej o miłości, a więcej o dobrych książkach, ponieważ sama siebie przerażam. Ale tak to już jest, kiedy jest się wiecznym romantykiem...
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam tą miłością, do kiedyś tam :)
-LBM



„Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku.”
 -Antoine de Saint-Exupéry "MAŁY KSIĄŻĘ"


"Mówisz, że kochasz deszcz, a rozkładasz parasolkę, gdy zaczyna padać.
Mówisz, że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna świecić.
Mówisz, że kochasz wiatr, a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać.
Właśnie dlatego boję się, kiedy mówisz, że mnie kochasz.''
-William Shakespeare

piątek, 12 lutego 2016

Magonia - niebo pełne statków

Dzisiaj skończyłam czytać "MAGONIĘ" i pomyślałam, że od razu dodam co nieco. Bo inaczej pewnie zrobiłabym to za miesiąc albo i jeszcze później, kiedy byłabym już pewnie wciągnięta w zupełnie inny świat.


Szczerze powiedziawszy sięgając po tę książkę Marii Dahvany Headley spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale nie jestem zawiedziona, raczej milej lub mniej miło zaskoczona. Nie spodziewałam się z pewnością wszystkich tych pomysłów, ptaków, powiązań jakie proponuje nam autorka. Z początku trudno było mi się przyzwyczaić do świata Magonii, do istot, które żyją nad nami choć nie zdajemy sobie z tego sprawy. Jednak po niedługim czasie spodobało mi się to bardziej niż mogłabym przypuszczać. Książka od pierwszej strony wciąga, dlatego przeczytałam ją niesamowicie szybko. Niesamowite także są powiązania z autentycznymi zdarzeniami jakie miały miejsca, spodobało mi się połączenie zmian atmosferycznych i w sumie większości rzeczy, które nas otaczają z tym zupełnie innym, nowym światem w jaki wkraczamy, zanurzając się w powieści.
Historia zaczyna się od dziewczyny. Chorej dziewczyny. Dusi się powietrzem. Jak to możliwe? Aza Ray - bo tak ma na imię dziewczyna - od zawsze jest na coś chora, nikt jednak nie wie na co i nie da się jej pomóc. Jej życie polega na ciągłych wizytach w szpitalach, jednak ma kochanych rodziców, którzy zawsze ją wspierają. Choć ona nie zawsze potrafi to docenić. Aza Ray nie jest zbyt popularna i lubiana, chyba że za bycie popularnym uważamy wytykanie palcami "to ta chora". Aza ma jednak przyjaciela, który od zawsze jest przy niej, chłopak ma na imię Jason i jest niesamowicie mądry. Razem tworzą nietypową parę, potrafią się przegadywać godzinami, chwaląc się nowymi wiadomościami. Wszyscy zdają sobie sprawę, że Aza Ray umiera i że nie zostało jej wiele czasu, jednak mimo to, kiedy nadchodzi ten moment nikt nie jest na to gotowy. Dziewczyna odchodzi z tego świata, ale... No właśnie... ale trafia do zupełnie innego miejsca. Tak dokładniej, to na statek: Aminę Pennarum. Okazuje się, że dziewczyna przez całe swoje krótkie (bo tylko prawie szesnastoletnie), dotychczasowe życie mieszkała w nie swoim "świecie". Jej miejsce bowiem było nad chmurami, gdzie mogła w pełni sprawnie oddychać, gdzie mogła wreszcie żyć. Dziewczyna jednak tęskniła za domem, za przyjacielem, za rodziną. Miała rozdarte serce. A później było tylko gorzej, kiedy musiała wybierać między Ziemią, a Magonią. Co powinno być dla niej ważniejsze? Miejsce w którym się wychowywała, ale w którym nigdy w pełni nie mogła być sobą, czy miejsce, w którym się urodziła, w którym czuła się na odpowiednim miejscu?
Trochę o miłości, trochę o nienawiści, o przynależności, niewoli, władzy. Wszystkiego tu po trochu. z jednej strony to dobrze, jednak z drugiej nachodzi nas czasem myśl "czy nie za dużo tu tego wszystkiego?" ale mimo to przynajmniej w moim wypadku - czytamy dalej... 
Azę Ray odebrałam na początku jako osobę podchodzącą do wielu rzeczy z ironią, jednak kiedy nie ma jej już w "naszym" świecie jest jakby zupełnie inną osobą. Jednak ją polubiłam odwrotnie do większości bohaterów pochodzących z Magonii, których niestety nie mogłam znieść. Tylko czekałam aż czasami głupiutka Aza w końcu zrozumie, jacy są naprawdę. 
Z pewnością koniec daje nam do zrozumienia, że możemy spodziewać się drugiej części. Książka czasem potrafi zaskoczyć, a czasem jest przewidywalna, ale myślę, że warto znaleźć chwilkę i ją przeczytać, mimo paru wad. Na pewno trzeba się przygotować na zderzenie z tak niewiarygodnymi rzeczami, że czasem trudno to sobie nawet wyobrazić. Ale myślę, że było warto. Miłej lektury ;) 
LBM  


"Czasem nawet śmierć nie kończy cierpienia."
Maria Dahvana Headley – Magonia


wtorek, 9 lutego 2016

Wybacz, ale będę Ci mówiła skarbie - miłość mimo różnicy wieku

Hej! Hej! Hej!
Nawet nie będę zaczynać tematu mojej długiej nieobecności. Więc pomijając go, niedawno przeczytałam “WYBACZ, ALE BĘDĘ CI MÓWIŁA SKARBIE” autorstwa Federico Mocci. Mogę się wreszcie pochwalić, że książka nie była według mnie idealna i wiele jej do tego brakowało jednak historia opowiadana przez autora była jedną z moich ulubionych. Różnica wieku. Miłość. Miłość pomimo różnicy wieku. Te historie zazwyczaj kończą się złamanymi sercami i pokazaniem, że to się po prostu nie może udać. Chociaż w pewnym stopniu doświadczamy tego i w tej książce, to jednak możemy oczekiwać pewnych szczęśliwych zakończeń. Dlatego właśnie ta książka przypadła mi do gustu… przynajmniej wydaje mi się, że mogę tak powiedzieć. Jednak bohaterowie w pewnych sytuacjach nieco drażnią. Są także czasem płytcy i bezpłciowi. Według mnie za dużo piosenek i cytatów, ale wiadomo każdy lubi co innego. Nie do końca pasuje mi styl tego autora, jednak książka jest wciągająca i potrafi zainteresować. Akcja rozwija się szybko, a historia jest naprawdę ciekawa i zabawna. Potrafi zdenerwować, rozbawić, a może nawet troszkę wzruszyć.
Teraz może opowiem parę słów o fabule. Więc jak już wspominałam: MIŁOŚĆ MIMO RÓŻNICY WIEKU… Historia opowiada o Niki, która jest licealistką, ma przyjaciółki - Fale, niedawno zerwała z chłopakiem. Pewnego dnia w drodze do szkoły wjeżdża na swoim skuterze w samochód Alessandro - 36-letniego "dyrektora kreatywnego" w agencji reklamowej. Alessandro został porzucony przez kobietę. Jest zrozpaczony. Ich światy się zderzają, okazuje się że potrafią znaleźć wspólny język. Że mimo wielu drastycznych różnic dobrze im w swoim towarzystwie. Jednak Niki i Alex chociaż jedno mogłoby być dzieckiem drugiego, potrafią wzbudzić sympatię i myślę, że większość osób będzie im kibicować mimo czasem naprawdę głupich i nieuzasadnionych zachowań.
Książka jednak nie opiera się tylko na ich historii. Jest także wiele innych wątków, związanych z przyjaciółmi Niki i Alexa oraz ludzi, którzy w jakiś sposób są z nimi powiązani choć na początku nic nam o tym nie wiadomo. Książka ma pewien urok, ale z pewnością mnie nie zdziwi jeśli wielu z Was ją odłoży na bok. Mi się podobała, sięgnęłam po nią, dlatego że parę lat temu widziałam film na podstawie tej powieści i byłam szczerze zaskoczona takim rozwojem zdarzeń. Nie będę ukrywać, że przypadł mi do gustu. Jednak nie jest to żadne arcydzieło, które zamierzam wszystkim polecać. Zwykłe romansidło, prawdopodobnie godne polecenia.
Dzięki za uwagę! Miłego czytania!


-Little Book Monster

"Może zawsze, kiedy się zakochujesz, jest tak, jakby to było po raz pierwszy."
Federico Moccia – Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie

"[...] im piękniejsza była miłość, tym dłuższe będzie cierpienie, kiedy ta miłość się skończy."
Federico Moccia – Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie


"Życie się kończy, gdy przestaje się je przeżywać."
Federico Moccia – Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie